Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 8 lutego 2017 r. (sygn. akt: I PK 72/16) stanął w obronie osób, które były przedmiotem fikcyjnych transferów w ramach tzw. outsourcingu pracowniczego. Celem rzekomego znacznego zmniejszenia kosztów i obciążeń związanych z zatrudnianiem ludzi pracodawcy zawierali umowy, na mocy których poszczególne ich komórki, stanowiące pewną zorganizowaną całość, przechodziły na mocy art. 231 kodeksu pracy na pośrednika w zatrudnieniu. Proceder ten byłby zgodny z prawem, gdyby dochodziło do faktycznej zmiany pracodawcy, natomiast taka sytuacja nigdy nie występowała, ponieważ pracownik dalej pracował dla poprzedniego pracodawcy i w jego pracy zasadniczo nic się nie zmieniło oprócz podmiotu, który wypłacał pensje i powinien odprowadzać składki emerytalno-rentowe oraz zaliczki na podatek dochodowy. Praktyka ta była do pewnego momentu niekwestionowana przez Państwową Inspekcję Pracy, ponieważ polskie i europejskiej orzecznictwo dopuszczało możliwość przeniesienia tzw. zakładu pracy/części zakładu pracy na innego pracodawcę bez przeniesienia majątku potrzebnego do kontynuowania realizacji zadań przez wytransferowanych ludzi. Problem powstał, kiedy okazało się, że jedna z dużych firm outsourcingowych, zatrudniających w ten sposób kilka tysięcy osób, zaprzestała wypłacać wynagrodzenia, jak i uiszczać składki na Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz zaliczki na Urzędy Skarbowe. Poszkodowani ludzie zaczęli składać wobec poprzednich pracodawców (podmiotów, na rzecz których w rzeczywistości cały czas pracowali) pozwy o ustalenie z nimi istnienia stosunku pracy i procesy te wygrywali. Jednocześnie Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz Urzędy Skarbowe zaczęły nakładać na poprzednich pracodawców decyzje o zapłatę zaległych składek i podatków wraz z odsetkami. W ocenie Sądów, opisane powyżej sytuacje stanowiły pozorny outsourcing pracowniczy, odpowiadający w istocie wyłącznie outsourcingowi płacowo-kadrowemu. Summa summarum, chcący zaoszczędzić pracodawcy:
- stracili pieniądze, które zostały zapłacone firmie outsourcingowej za pozorne przejęcie części ich kadr;
- muszą zapłacić wraz z odsetkami wszystkie świadczenia, które firma outsourcingowa nie wypłaciła pracownikom, ZUS i US;
- stracili mnóstwo pieniędzy na opłaty, jak i wydatki sądowe, oraz na prawników;
- dalej są pracodawcami osób rozczarowanych całą sytuacją, co bez wątpienia musi mieć wpływ na morale kadr.
Kancelaria jest przeciwnikiem konstrukcji prawnych, które z literalnego brzmienia stanowią „genialne” pomysły prawników, ale funkcjonalnie, celowościowo i systemowo stoją „na głowie”. Słuszną ideą jest poszukiwanie korzystnych dla Klienta rozwiązań, ale wszystko musi mieścić się w graniach logiki i zdrowego rozsądku. Podobne sytuacje mają cały czas miejsce przy próbach zastosowania umów o dzieło wobec osób wykonujących prace oczywiście kwalifikujące się do umów zlecenia. Takie zachowania może będą tolerowane przez organy Państwa przez kilka lat, ale do momentu, kiedy będzie nadchodził moment przedawnienia się roszczeń ubezpieczeniowo-skarbowych. Wtedy wobec pracodawców zostaną wytoczone działa, które z uwagi na skalę będą stanowiły poważne zagrożenie ich istnienia.